Zdrowa edukacja czyli dlaczego uczyć trzeba inaczej

Ostatnia aktualizacja: 03.08.2022, Piotr

Zdrowa edukacja czyli jak uczyć (uczyć się), żeby w głowie jak najwięcej z nauki ostało a ciało zdrowe pozostało. Jak? Można rymować 🙂 Można rysować. Można śpiewać, dyskutować. Można też w czasie nauki skakać, tańczyć i biegać. W szkole takie aktywności na lekcji historii są zwykle niedozwolone, prawda? A powinny? Neurobiolodzy nie mają wątpliwości, że nasz mózg uczy się najlepiej w zabawie, czyli gdy odczuwa przyjemność. Tymczasem szkoła wciąż stosuje średniowieczne metody wykładania ex cathedra…

Stres szkolny niszczy mózg i zdrowie ucznia

Gorąco polecam obejrzenie filmowych wykładów neurobiologa dr Marka Kaczmarzyka o tym, co nauka już wie o ludzkim mózgu w kontekście zdobywania wiedzy. W cyklu skierowanym do rodziców tłumaczy np. dlaczego stres w czasie nauki nie tylko zabija chęć do uczenia, ale i „oducza” tego, co już nauczone, a nawet „odmóżdża”, bo przewlekły stres może trwale ograniczyć nasze zdolności umysłowe. Trwale to znaczy na całe życie!

Szkolny stres ma wiele źródeł:

  • niedostosowane do preferencji ucznia metody dydaktyczne,
  • system oceniania wartościujący osobę, a nie jej chwilowy stan wiedzy, który przecież podlega dynamicznym zmianom
  • niefizjologiczna organizacja procesu nauczania dziecka np. wczesne wstawanie, pozbawienie naturalnego nasłonecznienia w południe i wynikające z tego problemy metaboliczne, ograniczenie ruchu, a także niedopasowanie do dynamiki rozwoju mózgu (faza budowy połączeń u małego dziecka, faza „wycinania”- u nastolatka)
  • „życiochłonność” – zadania domowe, korepetycje, czy wkuwanie wieczorami do sprawdzianów utrudniają realizację osobistych celów, rozwijanie talentów, które de facto decydują o spełnieniu życiowym każdego człowieka i powinny być priorytetem od chwili narodzin.

W efekcie, układ nerwowy dziecka może zostać przeciążony, co prowadzi do nadpobudliwości, zaburzeń typu ADHD, depresji.

Szkolny stres ma jednak wpływ i na całe ciało. U jednych może powodować zaburzenia układu pokarmowego, u innych moczowego. Nasilony, długotrwały stres może być nawet przyczyną rozwoju poważnej choroby nowotworowej.

Bioróżnorodność ludzkiej inteligencji

Każdy jest geniuszem. Ale jeśli osądzisz rybę po zdolności wspinania się na drzewo, przeżyje ona całe swoje życie, wierząc, że jest głupia.

Albert Einstein

Bardzo dobrze obrazuje to poniższa grafika, krążąca od dłuższego czasu w internecie:

NASZ SYSTEM EDUKACYJNY
Wypowiedź w dymku: „?Aby wybór był uczciwy, każdy musi przystąpić do tego samego egzaminu. Proszę wspiąć się na to drzewo?.
Myśl Einsteina: „jeśli osądzisz rybę po zdolności wspinania się na drzewo, przeżyje ona całe swoje życie, wierząc, że jest głupia. „
Źródło: pinterest.com

Dr Kaczmarzyk w swoich wypowiedziach często zwraca uwagę na to, że na drodze ewolucji mózg człowieka zoptymalizował się do wydajnej pracy grupowej i najlepiej działa jako cząstka pamięci całego kolektywu. Dlatego uczenie wszystkich tego samego jest wbrew naturze ludzkiego mózgu.

Każdy rozumie dziś potrzebę ochrony bioróżnorodności gatunków jako najważniejszy warunek ratowania środowiska naturalnego. Uczula się nas na szkodliwość ekologiczną hodowli i monokulturowych upraw. Nic jednak nie mówi się o ochronie bioróżnorodności ludzkiej inteligencji. A koniecznie powinna zostać wdrożona do szkół, by zapobiec „hodowli mózgów” i odrestaurować naturalne zdolności poznawcze społeczeństw. A jest co chronić! Wg profesora Gardnera – amerykańskiego psychologa – inteligencja człowieka jest wieloraka i obejmuje:

  • inteligencję werbalną (lingwistyczną, językową)
  • inteligencję matematyczno-logiczną
  • inteligencję wizualno-przestrzenną
  • inteligencję muzyczną (słuchową, rytmiczną)
  • inteligencję kinestetyczną (ruchową)
  • inteligencję interpersonalną (społeczną)
  • inteligencję intrapersonalną (intuicyjną)
  • inteligencję przyrodniczą (środowiskową)
  • inteligencję egzystencjalną (duchową)
  • inteligencję moralno-etyczną.

Każda z nich jest zdolnością do zapisania w mózgu innej informacji, która odtworzona w zespole ujawni prawdziwy obraz poznanego zjawiska.

Uczyć z poszanowaniem zainteresowań ucznia

Miałam przyjemność wysłuchać paru wykładów dr. Kaczmarzyka na żywo z racji edukowania córek w domu. Edukacja domowa w Polsce jest coraz bardziej popularna. Z różnych powodów. Narastający szkolny stres jest niewątpliwie jednym z nich. W domu można się bowiem uczyć znienawidzonych przedmiotów inaczej niż w szkole. Można bez obaw o uwagę w dzienniczku typu: „Córka rysuje w zeszycie” włączyć w proces nauki aktywność, która sprawia prawdziwą przyjemność i w ten sposób otworzyć wrota mózgu. W przypadku moich dzieci tą przyjemną aktywnością było -i nadal jest – rysowanie.

Podzielę się z Wami ich rysunkowymi lekcjami historii – przedmiotu, którego nie lubiły i nie przyswajały. Aby przebić się z wiedzą do ich hipokampów 🙂 przedstawiałam im podręcznikowe treści w sposób obrazkowy.

Przykładowo: w piątej klasie szkoły podstawowej cała lekcja o Mieszku I zawarta na paru stronach dość nudnego tekstu zmieściła się Ani na kartce A4. Najpierw sama przeczytałam rozdział w podręczniku i opracowałam zwięzły rysunkowy schemat, po czym nasza domowa lekcja z córką wyglądała w ten sposób, że odtwarzałam swój schemat na kartce opowiadając pokrótce o tym, co rysowałam lub raczej, co chciałam narysować. Bo choć zwykle miałam już gotowe swoje pomysły, to jednak na jej lekcyjną kartkę trafiały ostatecznie oryginalne rysunki córki, która bardzo chętnie angażowała się w proces wizualizacji tego, o czym jej opowiadałam.

„Rysowana” historia w klasie V SP – całość notatek Ani dostępna jest tutaj.

Gimnazjalistki znacznie trudniej było zachęcić do pracy nad nie cierpianym przedmiotem. Dr Kaczmarzyk wyjaśnia to zjawisko wyczerpująco w swoich dwóch wykładach o mózgach nastolatków 🙂 Udało mi się jednak zachęcić Kasię, by podsumowała każdego polskiego władcę w zabawnych, acz wielce oszczędnych w formie, komiksowych ilustracjach, co -notabene – doskonale odzwierciedla jej stosunek do przedmiotu, czyli: „oj, mamo… no, dobrze, zrobię to szybko, bo mam inne rzeczy, którymi chcę się zająć” 🙂

„Królowie Polski w pigułce”. Cała prezentacja Kasi dostępna jest tutaj.

Memento mori 🙂

Nasza domowa nauka historii nie przynosiła szóstek, ani piątek na egzaminie. Oceny nie były jednak naszym celem, dlatego każda dwójka była przyjmowana z niekłamaną radością. Musiałyśmy zrealizować podstawę programową i zdać minimum na dwójkę. I zrobiłyśmy to bez stresującego ślęczenia nad nudnym tekstem! A historia, jak widać, przy okazji na chwilę ożyła. Dwójki i trójki z egzaminów dokonały zaś żywota w szufladzie i nic nie wskazuje na to, by miały zostać wskrzeszone. Na Sądzie Ostatecznym nikt o nie pytał raczej nie będzie. Spodziewam się raczej pytania: „Cóżeś uczynił z talentem, cożem Ci go darował?”.

Szkoła, w której moje córki zdawały egzaminy (na edukacji domowej zdaje się egzamin końcoworoczny z każdego przedmiotu z wyjątkiem plastyki, muzyki, techniki i wf-u) bardzo blisko współpracuje z dr. Kaczmarzykiem. Jest on gorącym orędownikiem rewolucji w szkołach i bardzo wspiera edukację domową. Podobnie, jak i inny pedagog: Ken Robinson – dziś światowej sławy autorytet, doradca rządów, koncernów i wielu międzynarodowych instytucji.

Ken Robinson przekonuje o upadku obecnego systemu edukacji i donośnie propaguje zmiany. Konieczne zmiany, które wychodzą naprzeciw odkryciom neurobiologów, ale także naprzeciw rewolucji społecznej i ekonomicznej, jaka się właśnie dokonuje. Edukacja musi dorównać im kroku. Do nowych wyzwań potrzebni są ludzie zdrowi na ciele i umyśle, utalentowani, entuzjaści swoich dziedzin, genialnie kreatywni i … empatyczni. Aby tak kształcić, szkole jaką znamy – dziś już w ostatnich przedśmiertnych konwulsjach – musimy pozwolić umrzeć. A z popiołów jak Feniks odrodzi się nowa… i nastąpi to zupełnie naturalnie – przekonuje Ken Robinson.

Sir Ken ma głos

Na TED-zie można wysłuchać 4 fascynujących wykładów Kena Robinsona. Oczywiście proponuję zacząć od „rysowanego”, aby samemu na własnym mózgu poczuć różnicę w przyswajaniu materiału, gdy oprócz słowa mówionego pojawia się zaskakująca wizualizacja. Niestety ten wykład nie został jeszcze przetłumaczony na jęz. polski. Pozostałe 3 wykłady: „Do schools kill creativity?”, „Bring on the learning revolution!” oraz „How to escape education’s death valley” mają polskie napisy.