Znaleźć dobrego lekarza to też sztuka

Ostatnia aktualizacja: 08.08.2023, Alicja (Primanatura)

„Kiedy wstępujesz do szkoły medycznej, myślisz, że będziesz studiować wiedzę naukową. Ale w rzeczywistości studiujesz wiedzę, którą ktoś uznał, że jest odpowiednia dla Ciebie. A tej wiedzy, którą ktoś uznał za niewłaściwą dla Ciebie – nie poznasz.”

Bo dla „Systemu” sztuka leczenia przestała się opłacać.

Odsyłam Państwa do krótkiego, niespełna 15-minutowego wideo (z polskimi napisami), w którym Nancy Turner Banks – autorka słów we wstępie – w sposób bardzo spokojny i rozważny przekazuje pacjentom ważną wiadomość. Wychodząc od kwestii szczepień, poświęca swoją uwagę problemowi systemowego ograniczania lekarskiego kształcenia i wynikających z tego reperkusji dla naszego zdrowia. Naprawdę warto obejrzeć!

Kim jest Nancy Turner Banks? To amerykańska lekarz medycyny, ginekolog, położnik, absolwentka Uniwersytetu w Harwardzie autorka kontrowersyjnej – nie tylko w medycznym środowisku – książki „AIDS, opium, diamenty i Imperium”.

Najistotniejszym jej przekazem (na wideo od 5:05) jest dla mnie fakt, że współczesna edukacja medyczna nie kształci lekarzy w sposób, jaki oczekuje się w przypadku przyrodniczej nauki opartej o rzeczywiste doświadczenia i wnioskowanie, a więc w sposób niezależny, otwarty, który zapewnia, że adept medycyny do końca życia zachowa naukową ciekawość i wolę udoskonalania własnej metody badawczej.

Młodzi lekarze są uczeni „dogmatycznie”, by po studiach nie kwestionować tego, czego zostali nauczeni. Traktują przekazaną na akademiach wiedzę jako pewnik, jedyną prawdę, a laboratoria firm farmaceutycznych – jako źródło obiektywnej wiedzy. Po ukończonym szkoleniu nadaje się im tytuł lekarza medycyny – jedyny uprawniający obecnie do wykonywania tego wyjątkowego zawodu. Wraz z tytułem młody lekarz zyskuje „autorytet”.

Od młodych lekarzy oczekuje się, że będą autorytetami. Oczekują tego przede wszystkim pacjenci pokładając w lekarzach ogromny kredyt zaufania. Ale przeciętny autorytet wykształconego na akademii lekarza nie został wypracowany dociekliwymi studiami. Nie przekłada się zatem na profesjonalizm i rzeczywiste umiejętności leczenia. Dr Banks twierdzi, że studenci na studiach medycznych bardzo rzadko korzystają z literatury źródłowej! Najczęściej „prują” na pamięć uczelniane konspekty pisane wg przyjętych przez system wytycznych kształcenia.

Studenci medycyny są tresowani do wykonywania zawodu w rygorystycznie określony sposób – w określonym globalnym standardzie, w którym nie ma miejsca na czerpanie wiedzy np. z tradycyjnych metod leczniczych, chociażby ziołolecznictwa. W przypadku odejścia od wyuczonego standardu – nawet w przypadku odnoszenia sukcesów z pacjentami – karze się ich wykluczeniem ze środowiska lub utratą posady. Przykładów można podać całe mnóstwo, chociażby dr Marek Bachański, neurolog z Kliniki Neurologii i Epileptologii CZD podający swoim pacjentom leczniczą marihuanę.

„Wielu lekarzy, o ile nie dotknie to ich osobiście w prywatnym życiu lub w bliskiej relacji z pacjentem, tak naprawdę nie wnika w istotę tego, co robią.”

– mówi dr Banks w nagraniu.

Czy wiecie Państwo, co to znaczy? To znaczy, że w większości przypadków lekarze zostali skutecznie oduczeni wrażliwości na krzywdę swoich pacjentów i bezrefleksyjnie stosują ciągle te same nieskuteczne procedury! Dlatego być pacjentem w obecnych czasach nie jest łatwo nawet lekarzowi…

Zakończę jednak optymistycznie, bo skoro jest większość, to musi być i mniejszość. Lekarzy, którzy tak, jak dr Banks, jak dr Bachański wychodzą poza system by pomagać pacjentom zdrowieć, wciąż jest wystarczająco dużo. Szukajmy ich! Niech drogowskazem będzie empatia. Bo prawdziwa sztuka leczenia zaczyna się od obserwacji i wczucia w stan chorego. Są lekarze, którzy to jeszcze potrafią!

Możliwość komentowania została wyłączona.